: Use of undefined constant ICL_LANGUAGE_CODE - assumed 'ICL_LANGUAGE_CODE' (this will throw an Error in a future version of PHP) in /wp-content/themes/fixmypage/functions.php on line 299
class="blog-template-default single single-blog postid-3006 wp-embed-responsive recenzja-lidii-kepczynskiej-z-festiwalu ICL_LANGUAGE_CODE group-blog">
Lidia Kępczyńska
Poczuliśmy złość, zagubienie, smutek, ale też współczucie, radość i nadzieję. Te wszystkie, pozornie sprzeczne, emocje znalazły swoje miejsce podczas wydarzeń prezentowanych w ramach Festiwalu Nowe Epifanie. W końcu hasło tegorocznej edycji brzmiało: „Czemu jesteście zmieszani?”. Uczetnicy zostali zaproszeni do oglądania, przeżywania i dzielenia się swoimi odczuciami.
Organizatorzy zadbali o urozmaicenie także w samym programie. Połączyli w nim spektakle teatralne z pokazami dobranych tematycznie filmów, a koncerty dopełniły już i tak niejednorodną całość. Prawie każdemu z wydarzeń towarzyszyła dyskusja, której gośćmi byli, oprócz twórców, eksperci (reporterki, lekarki, księża), którzy dzięki swojemu doświadczeniu i wiedzy rozwinęli tematy filmów i spektakli.
Festiwal rozpoczął się w Akademii Teatralnej. Na poczatku zobaczyliśmy dwie prace dyplomowe – film krótkometrażowy „Babcia Wandzia” Karoliny Kowalczyk oraz spektakl/instalację „Ból” przygotowany przez Kingę Chudobińską-Zdunik. Obie twórczynie podjęły się tematów dotkliwie osobistych. Pierwszy był próbą sportretowania bliskiej samotnej osoby starszej, natomiast druga produkcja szczegółowo opowiadała o chorobie reżyserki – stwardnieniu rozsianym. Intymna atmosfera, która wytworzyła się w jednej z uczelnianych sal prób, towarzyszyła wszystkim wydarzeniom tej edycji Festiwalu.
Program filmowy zaproponowany przez Mateusza Tomę dopełnił, rozwinął tematy poruszane w spektaklach, czasami polemizując z ich tezami. Na przykład „Gusła” w reżyserii Grzegorza Brala – widowisko na podstawie „Dziadów” Adama Mickiewicza, które przenosi wydarzenia z epoki romantyzmu w nieokreśloną, mityczną słowiańszczyznę – zestawione zostały z filmem „Godland” Hlynura Palmasona. Duński reżyser sportretował piękne, pradawnie mistyczne, ale też niebezpiecznie zwodnicze pejzaże Islandii, miejsca z którego pochodzi. Zarówno w przypadku filmu, jak i spektaklu twórcy szukali sposobu na opisanie czegoś dalekiego współczesności, nie popadając przy tym w skrajność. Nie idealizowali wyobrażonych przez siebie światów, ale portretowali je wraz z ich okrucieństwem; nie komentowali ich. Dzięki temu pozwolili widzom na wyciągnięcie z prezentowanych obrazów czegoś, co im samym wydało się wartościowe.
Z kolei połączenie „Lęku” Sławomira Fabickiego z przedstawieniem Mateusza Pakuły „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję” zestawia dwie historie z eutanazją w tle. Każdy z twórców skupił się na innym aspekcie tego zagadnienia. Punkt wyjścia jest podobny: centralni bohaterowie fabuły chorują na nowotwór złośliwy i oboje chcą skończyć z życiem, zanim ono skończy z nimi. Jednak historia Małgorzaty granej przez Magdalenę Cielecką ma inne zakończenie niż życie Pakuły-seniora. W świecie wykreowanym przez Fabickiego eutanazja jest możliwa do wykonania, a główna bohaterka jest kobietą sukcesu, warszawską prawniczką, która ma środki potrzebne na wyjazd do Szwajcarii i przeprowadzenie zabiegu. W spektaklu Pakuły natomiast widzimy znaną nam rzeczywistość – ojciec nie odchodzi na swoich warunkach, a umiera w cierpieniu. Mimo że reżyserzy przedstawiają dwie różne opowieści, każda z nich, bez fałszu i bez ogródek, portretuje obraz żałoby. Obserwujemy proces przechodzenia ze skrajności w skrajność – od gniewu po akceptację. Jednak trzeba rozmawiać: o śmierci, o miłości, o eutanazji – takie sensy przekazują nam twórcy.
Przy próbie podsumowania Festiwalu nie można pominąć programu muzycznego. Uczestnictwo w każdym z trzech koncertów tylko wzmocniło poczucie wspólnoty i intymności. Koncerty odbywały się w Kościele Ewangelicko-Reformowanym przy alei „Solidarności”. Każdy z recitali niósł z sobą inne emocje.
Andrzej Strug wraz z zespołem wciągnęli nas w „Piosenki zmieszane”. Pozwolili nam na nowo odkrywać i cieszyć się poezją Leśmiana, Rymkiewicza czy Tuwima. Teksty zostały dobrane w taki sposób, abyśmy wraz z wykonawcami przeszli przez procesję smutku, zamyślenia aż po radość. Jak powiedział Strug w trakcie koncertu, utwory, które zaprezentował – teksty, do których muzykę napisał – są dla niego ważne. Dzięki temu wydarzeniu mogliśmy poznać jego osobiste fascynacje, staliśmy się częścią jego osobistego przeżywania.
Z kolei zespół Jerycho wprowadził nas w zadumę. „Golghota” była koncertem prawie w całości złożonym z Misterium Męki Pańskiej. Wraz z kolejnymi utworami braliśmy udział – podobnie jak w „Piosenkach zmieszanych” – w procesj: tym razem była to Droga Krzyżowa. Dziewięciu mężczyzn ubranych w czarne garnitury, prowadzili odbiorców przez tak dobrze znaną opowieść. Fakt, że jest nam tak bliska, nie odbierał siły, z jaką oddziaływała. Ból, lęk i cierpienie wyraźnie wybrzmiewały w wielogłosowej interpretacji. Śpiewakom akompaniował Bartosz Izbicki.
„Jak przedziwne Twe Imię”, czyli koncert zespołu Dziczka, przepełniał nie tylko wzruszeniem, ale też żalem, że Nowe Epifanie dobiegają końca. Śpiewaczki przygotowały szereg utworów religijnych, które zaczerpnęły z polskiej i ukraińskiej tradycji ludowej. Twórczynie korzystały głównie z przekazów ustnych. Pieśni, które wykonały, nie zostały nigdy wcześniej nagrane czy spisane. Był to kolejny festiwalowy koncert, który otworzył nas na nieznane.
Od Festiwalu biło ciepło, czuliśmy bliskość mimo różnorodności. Dzieliliśmy się swoimi doświadczeniami, wrażliwością, poglądami. Każde ze spotkań festiwalowych, skupiało się na coraz pełniejszym włączaniu widzów w pokazywane dzieła. Tematy i emocje były trudne, ale potrzebne i ważne. Czy się zmieszałam? Nie raz i nie dwa. „To infantylne. Mam płakać?” – usłyszałam w trakcie jednego z wydarzeń. Tak, płaczmy. I nie wstydźmy się tego.
Fot. Magdalena Szulczak
Lidia Kępczyńska. Obecna studentka wiedzy o teatrze Akademii Teatralnej. Była aktorka teatru amatorskiego. Przyszła krytyczka i felietonistka. Co robi poza teatrem? Czyta książki pisane przez kobiety. Ogląda filmy kręcone przez Azjatów. Ciągle w biegu między uczelnią a pracą, ale zawsze znajduje czas dla swojej kotki, Lubaszki.
Informacja dotycząca przetwarzania danych osobowych przez administratora: