2025
Widok z za szyby na dwie osoby siedzące na tle ekranu, które trzymają mikrofony i rozmawiają podczas zorganizowanego spotkania.

Bernard Zawadzki – recenzja filmu „Nasienie świętej figi”

28.03.2025


Nasiona buntu

Bernard Zawadzki

Bokserski klincz – tak określiła sytuację w Iranie religioznawyczni Katarzyna Górak-Sosnowska podczas dyskusji mającej miejsce w nieco już wyludnionej sali Centrum Myśli Jana Pawła II po seansie „Nasienia świętej figi” Mohammada Rousalofa. Iran, już od kilkudziesięciu lat, jest sceną ogromnych napięć. Reżim przesunął granice swojej brutalnej polityki tak daleko, że nie może ich już cofnąć. Zniszczyłoby to istotę całego systemu. Zdaje się, że ten społeczno-polityczny impas nieuchronnie prowadzi do tragedii. Jej zwiastuny – w formie lawiny restrykcji i narastających represji – świat obserwuje począwszy od 2020 roku.
Irańskie społeczeństwo obserwujemy, jak przez soczewkę, w rodzinie Imana (Missagh Zareh) – urzędnika państwowego, który właśnie uzyskał awans na śledczego. Iman, jego żona Najmeh (Soheila Golestani) i córki Rezvan (Mahsa Rostami) oraz Sana (Setareh Maleki) – z racji stanowiska głowy rodziny – należą do średniej klasy wyższej. Zmiana statusu ojca i męża wiąże się z większym prestiżem, wyższymi zarobkami, obietnicą większego mieszkania, ale i z większą odpowiedzialnością – o czym świadczy przydzielony mu pistolet, który stanie się kluczowy dla przebiegu fabuły. Sukces ojca oraz poznanie prawdy o charakterze jego pracy przez Rezvan i Sanę zbiega się w czasie z zamordowaniem Mahsy Amini. Teheran zalewa fala protestów. Państwo drży w posadach – podobnie jak dom Imana.
Reżyser przedstawia widzom film stworzony w partyzanckich warunkach. Produkcję przez cały czas utrzymywano w tajemnicy – co, biorąc pod uwagę fakt, że była realizowana na miejscu, w Iranie, jest bardzo imponujące. Aktorzy (poza Soheilą Golestani) oraz sam Rasoulof (który już wcześniej znalazł się na celowniku władzy) premierę filmu okupili ucieczką z kraju. Nagrodzony w Cannes reżyser został zaocznie skazany na osiem lat więzienia. Cała ta otoczka stanowi nie tylko gotową fabułę filmu akcji, ale przede wszystkim świetny kontekst do obrazu Rasoulofa. Opowiada on o buncie, będąc sam w sobie buntem.
Mimo prawie trzygodzinnego metrażu ciężarów realizacji zupełnie się nie odczuwa. Twórcy, z oczywistych względów, dysponowali skromnym budżetem, co działa tylko na korzyść filmu. Przez większość czasu widz pozostaje zamknięty razem z bohaterami w czterech ścianach ich domu. Statyczne ujęcia nadają obrazowi chłodny, niemal dokumentalny realizm. Sceneria zmienia się dopiero w ostatnich kilkudziesięciu minutach, gdy rodzina opuszcza Teheran. Wędrujemy głównie między mieszkaniem a sądem, miejscem pracy Imana. Ta formalna oszczędność mogłaby nużyć, ale tak się nie dzieje – cała dynamika pierwszej części filmu zawiera się w spojrzeniach, szeptach i delikatnym przeciąganiu liny między bohaterami. Zanurzamy się w tej historii – w napięciu wyczekujemy każdej kolejnej sceny i odpowiedzi na nurtujące wszystkich pytanie: gdzie się podział pistolet Imana?
Wspomniany pistolet to w gruncie rzeczy główny element filmu. Jest pierwszą i ostatnią rzeczą, która pojawia się na ekranie. Jest błogosławieństwem – oznacza nobilitację – i przekleństwem – pieczętuje oddanie się Imana w służbę władzy. Wszystko kręci się wokół niego – a właściwie wokół jego braku. Gdy bowiem pewnego dnia znika z szafki nocnej, wpadamy razem z bohaterami w wir poszukiwań i stajemy się uczestnikami obsesji śledczego. Zguba zaburza równowagę w życiu Imana, budzi w nim podejrzenia wobec żony i córek – popycha go do przesłuchiwania ich, straszenia więzieniem. Broń stanowi tu symbol patriarchalnego systemu. Jej utrata budzi w Imanie niepokój. Na włosku wiszą jego kariera i szacunek – gdyby zniknięcie pistoletu wyszło na jaw, nie tylko straciłby pracę, ale sam znalazłby się w więzieniu. Ten atrybut władzy wydaje się tym niebezpieczniejszy, że najprawdopodobniej znajduje się w rękach Najmeh, Rezvan lub Sany. Wywrócenie porządku, inicjatywa po stronie kobiet i realna groźba wobec męskiego zwierzchnictwa – dramat rozgrywający się w mieszkaniu bohaterów jest lustrzanym odbiciem chaosu na teherańskich ulicach.
Kreacja Missagha Zareha przywodzi na myśl produkcję, która w zeszłym roku budziła podobne zainteresowanie na całym świecie – mianowicie „Strefę interesów” Jonathana Glazera. W obu filmach można dostrzec analogiczne procesy zachodzące w głównych bohaterach. Rudolf Hoess, komendant KL Auschwitz, jest oczywiście postacią historyczną. Iman zaś jest Irańczykiem stworzonym przez Rousalofa. Obaj bohaterowie to tworzący system „zwyczajni ludzie” – oddani pracownicy, którzy stanowią dowód na to, że reżim wciąga wszystkich. Glazer zachowuje zdecydowanie większy dystans do Hoessa niż Rousalof robi to wobec Imana, ale zarówno pierwszy, jak i drugi reżyser wymuszają na widzu określone refleksje. Oglądając „Strefę interesów”, zastanawiamy się, dlaczego urzędnika wykonującego po prostu swoją pracę, nękają odruchy wymiotne. W „Nasieniu świętej Figi” zadajemy sobie pytanie, co dzieje się w głowie Imana, też zwykłego urzędnika, który uważa, że wszystkie kobiety chcą chodzić nago po ulicy, przesłuchanie to sesja psychoterapeutyczna a cały świat knuje spisek przeciw Iranowi. Iluzji zwyczajności jego zawodu zaprzeczają tylko postacie więźniów, które jak cienie przemykają w tle, ilekroć razem z nim znajdujemy się w sądzie. Iman ich nie zauważa – zawsze jest do nich odwrócony plecami.
Postać Imana jest świetnie poprowadzona. Jego nieprzejednana twarz zdradza bardzo niewiele emocji. W pierwszej połowie filmu jedynym miejscem, w którym oglądamy jego prawdziwe oblicze, jest łazienka. Tylko tam, w kłębach pary, dopuszcza jakąkolwiek intymność – obnażony, patrzy w lustro i przegląda się sam w sobie. Szybko jednak te uczucia tłumi, zakrywając twarz ręcznikiem czy kapturem szlafroka. Prysznic poprzedza też najszczerszą rozmowę w całym filmie – gdy mąż zwierza się żonie ze swoich wątpliwości. Widzimy wtedy przepiękną, przypominającą obrzęd sekwencję, w której całkowicie oddana Najmeh pielęgnuje brodę Imana – brodę, czyli kolejną figurę męskości i dominacji. Tym samym utwierdza jego władzę, tak samo jak przez większość filmu utwierdza męża w tym, że przecież nie ma wyboru i musi robić to, co mu nakazano.
Nie można jednak powiedzieć, że Najmeh rzeczywiście popiera męża. Jej spokojna, kochająca twarz z biegiem czasu przybiera inny wyraz, coraz łatwiej wyczytać z niej można bunt i zwiastuny oporu. Najmeh jest rozdarta między uczuciem do męża a miłością matczyną, jaką darzy córki. Najbardziej zależy jej na dobru rodziny. W finale zwycięża kobieca solidarność, którą uosabiają Najmeh, Rezvan i Sana. Film opowiada nie tylko o osobistym dramacie Imana, stojącego przed trudnymi wyborami. Jest również wiwisekcją rozpadu utrwalonych więzów pomiędzy najbliższymi ludźmi: mężem i żoną, ojcem i córkami, a także dynamicznym obrazem przewartościowań postaw wszystkich osób dramatu. Poprzez córki stające przeciw ojcu, wyraźnie wybrzmiewa to, co wcześniej słychać tylko w mediach społecznościowych i zza szczelnie zaciągniętych zasłon: hasło „Kobieta. Życie. Wolność”.
„Nasienie świętej figi” jest znakomicie napisane i wyreżyserowane. Rousalof prostymi środkami wciąga widza w świat bohaterów. Film oddziałuje na wielu płaszczyznach, operuje wieloma symbolami, nie tracąc cech realizmu. Delikatne dawki humoru i groteski rozładowują ogromne napięcie budowane przez reżysera, który w ten sposób unika patosu. Końcowe czterdzieści minut to majstersztyk. Jesteśmy świadkami powolnej przemiany obrazu z rasowego slow cinema w dynamiczny thriller. Finał nie bez powodu porównywany jest do Kubrickowskiego „Lśnienia”.
Opis rozwoju figowca pospolitego jako motto daje szerokie pole do interpretacji. Można je rozumieć jako parabolę systemu niszczącego jednostkę, rodzinę, w końcu całą tkankę społeczną. Można widzieć w nim odbicie oporu, który zakorzenia się i dojrzewa w społeczeństwie, prowadząc do upadku reżimu. Określenie „święta” w tytule sugeruje (według Górak-Sosnowskiej) kluczową dla Iranu religijność, sakralność. Badaczka zaznaczyła, że nie jest to film o islamie i jego opresyjności, lecz o władzy, wykorzystującej religię jako narzędzie terroru i kontroli. Mamy tu więc grę reżysera z odbiorcą. Co jest bardziej „święte” – a więc nieskończone, niezaprzeczalne? Dyktatura czy bunt? Portret rodziny w obliczu konfliktu, stanowiący odbicie reżimu w mikroskali, jest też obrazem rodzącego się protestu. Rousalof zdaje się przypominać, że nasiona, rzucone na odpowiednią glebę, stanowią zalążek nowego życia.

Fot. Magdalena Szulczak

NEWSLETTER
Jeśli chce Pan/i być informowany/a o kolejnych edycjach Festiwalu Nowe Epifanie i innych wydarzeniach, które organizuje Centrum Myśli Jana Pawła II, prosimy o pozostawienie swojego adresu e-mail.

Akceptuję poniższą klauzulę i wyrażam zgodę na otrzymywanie drogą mailową informacji o wydarzeniach organizowanych przez Centrum Myśli Pawła II

Zobacz klauzulę >>

Informacja dotycząca przetwarzania danych osobowych przez administratora:

  1. Administratorem Pani/Pana danych osobowych jest Centrum Myśli Jana Pawła II z siedzibą w Warszawie, wpisane do rejestru instytucji kultury pod numerem RIK 1/2006; NIP 5252357081, REGON 140469560 (dalej: „Centrum”).
  2. Dane kontaktowe inspektora ochrony danych u administratora to: ul. Foksal 11, 00-372 Warszawa, e-mail: iod@centrumjp2.pl.
  3. Pani/Pana dane osobowe będą przetwarzane w celu wysyłania informacji o wydarzeniach organizowanych przez Centrum.
  4. Podstawą prawną przetwarzania jest udzielona przez Pana/Panią zgoda na przetwarzanie danych, zgodnie z art. 6 ust. 1 lit. a Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (Ogólne rozporządzenie o ochronie danych; Dz.U.UE.L.2016.119.1).
  5. Administrator nie przewiduje przekazywania danych do państwa trzeciego lub organizacji międzynarodowej, poza uzasadnionymi przypadkami związanymi z realizacją obowiązków wynikających z umów międzynarodowych lub regulacji wynikających z prawa Unii.
  6. Informujemy, iż odbiorcą Pani/Pana danych osobowych jest podmiot zewnętrzny obsługujący system i oprogramowanie informatyczne administratora i podmiot który na zlecenie administratora świadczy usługę e-mailingu/wysyłki newslettera.
  7. Administrator będzie przechowywał Pani/Pana dane osobowe do momentu wycofania zgody na przetwarzanie danych, nie dłużej niż jest to konieczne do realizacji celów, dla których je zgromadzono.
  8. Posiada Pani/Pan prawo dostępu do treści swoich danych oraz prawo do ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania, jak również wniesienia skargi do odpowiedniego organu nadzoru: Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, w przypadku gdy przetwarzanie danych narusza przepisy prawa.
  9. Pani/Pana dane będą przetwarzane w sposób zautomatyzowany. Zautomatyzowane podejmowanie decyzji będzie odbywało się poprzez zapisanie danych urządzenia, z którego użytkownik korzysta i danych dostępu podczas podania adresu e-mail, konsekwencją takiego przetwarzania będzie wysyłka newslettera lub brak wysyłki, w przypadku podania błędnego adresu e-mail.
  10. Wycofanie zgody nie ma wpływu na zgodność z prawem przetwarzania, którego dokonano na podstawie zgody przed jej wycofaniem.
Przejdź do treści