Joanna Tomaszewska
„Wizja motyla” (2022) w reżyserii Maksyma Nakonechnego to opowieść o ucieleśnieniu brutalnego doświadczenia wojny z perspektywy kobiety-żołnierki. Liliia (Rita Burkovska) jest zakładniczką, która powraca do Ukrainy prosto z rąk rosyjskich oprawców. Wraz z nią śledzimy próbę powrotu do rzeczywistości, której postrzeganie już nigdy nie będzie takie, jak przed doświadczeniem okrucieństwa tak bezpośrednio wymierzonego w jednostkę. Mapą, która przypomina każde z przeżyć, jest jej ciało. Im większy poziom traumy, którą ujawniają syndromy PTSD (post-traumatic stress disorder), tym kontakt z ciałem i jego obraz zostają bardziej zaburzone. Trudno odseparować się od niedawnej przeszłości, którą oprawca z pełną świadomością „wdrukował” w ofiarę na całe jej życie. Liliia pozostaje nierozerwalnie z tym, co ją spotkało przez blizny, obcięte włosy, brutalnie okaleczone piersi czy wreszcie ciążę w wyniku gwałtu, o której dowiaduje się za późno. Ujmująco pokazany jest kontrast pomiędzy zawłaszczeniem i zranieniem jej ciała przez oprawców, a jego poszanowaniem i subtelnością ze strony męża Tokhy (Lyubomyr Valivots). Z empatią respektuje on dystans i nadwrażliwość na wszelki dotyk u Lilii. To właśnie w ten sposób przejawia się próba oswojenia traumy przez ofiarę. Jej wyborem jest swego rodzaju wsobność, milczenie i naturalne, emocjonalne obezwładnienie.
Tytułowa wizja motyla to nie tylko refrenicznie pojawiająca się perspektywa drona, obejmującego zarówno zniszczone miasto, jak i lasy. To także niewyrażalna „nowa” percepcja świata głównej bohaterki. W powracającej scenie uchwycona jest lekkość i kruchość, okalające wnętrze o wielkim potencjale i imponującym zasięgu działań. Zdaje się być to zmaterializowana metafora kobiecości Lilii i jej aktywnego udziału w wojnie. Mimo fizycznej i psychicznej destrukcji, jakiej została poddana, a także niespodziewanych wydarzeń (ciąża w rezultacie gwałtu przez rosyjskiego żołnierza, złagodzony do aresztu domowego wyrok dla Tokhy, niesprawiedliwe oszczerstwa wobec niej w sieci czy w końcu śmierć ukochanej osoby), jest w niej niewiarygodny stopień wytrwałości i spokoju.
Wspomniana cielesność stanowi przez cały film podstawę narrację dla opowieści o traumie i próbie jej akceptacji. Liczne badania, sceny przed lustrem czy ciąża pokazują relację z ciałem, docenienie go tak w charakterze estetycznym, jak przede wszystkim funkcjonalnym. Ciało Lilii, mimo obrażeń, determinuje jej ocalenie, dobry stan zdrowia, a nawet przekazanie nowego życia. Cielesność płynnie przeplata się z tematem życia samego w sobie i samodzielnego decydowania o nim w obliczu wojny. Postać Tokhy naprowadza na pytanie: czy warto o nie walczyć w skrajnie złym położeniu, czy lepiej samemu postanowić o swoim końcu, bez potencjalnego oddania tej decyzji w ręce oprawcy? Samostanowienie o sobie i o własnym ciele okazuje się być przywilejem nieobojętnym dla naszych najbliższych.
Film Nakonechnego angażująco i precyzyjnie prowadzi nas przez niewyrażalne doświadczenie i próbę jego oswojenia przez główną bohaterkę. Zaskakuje kolejnymi punktami kulminacyjnymi, których mimo powrotu Lilii do rodziny, nie brakuje. Pozostawia widza z refleksją nad obecnym od lat w kulturze związkiem pomiędzy ciałem a doświadczeniem wojny.
Informacja dotycząca przetwarzania danych osobowych przez administratora: