Matylda Jaworska
Marcel jest maleńką muszelką w różowych butach i wraz z babcią Connie oraz pieskiem kłaczkiem Alanem mieszka w domu, który właścicielka wynajmuje przez platformę Airbnb. Kiedyś było ich więcej – wspólnota liczyła dwadzieścia muszelek, jednak pewnego razu, kiedy w domu jeszcze mieszkali Larissa ze swoim chłopakiem Markiem, wydarzyła się tragedia. Cała rodzina muszelek uwielbiała program 60 minutes i regularnie gromadziła się, by go obejrzeć. Ten wieczór był jednak inny. Przed telewizorem zasiadł tylko Marcel z babcią, reszta smacznie spała w szufladzie ze skarpetkami, bo tam było najbezpieczniej. Spokój przerwało rozstanie pary – Mark spakował walizkę i wyjechał, zabierając ze sobą całą zawartość szuflady.
Tę tragiczną historię Marcel opowiada Deanowi – operatorowi-amatorowi, który wraz z psem Arthurem wprowadza się do domu po separacji z żoną. Żeby zająć myśli innymi sprawami, Dean oddaje się filmowaniu dokumentu o życiu Marcela i jego bliskich, towarzysząc mu w codziennych sprawach. Dużo rozmawiają, nawet pomimo początkowej rezerwy ze strony mężczyzny, także o rozpadzie małżeństwa Deana (choć nie jest to dominujący wątek). W pewnym momencie Marcel zadaje mu bardzo ważne pytanie: „Myślałeś kiedyś o tym, że twoje życie mogłoby być znacznie mniej samotne i ułożone, gdybyś skupił się na relacjach, a nie na filmowaniu ludzi?”.
Marcel muszelka w różowych bucikach ukazuje też różne oblicza internetowego sukcesu. Dzięki nagrywanym przez Deana filmikom, Marcel zyskuje bardzo dużą rozpoznawalność – staje się bohaterem memów, tiktoków, a najwierniejsi fani tatuują sobie jego podobizny. Cieszy się swoją sławą, ale jednocześnie przypomina mu ona o tym, jak tęskni za rodziną, z którą mógłby wspólnie przeżywać i celebrować sukces. Razem z Deanem nagrywają apel, w którym proszą o pomoc i organizują akcję poszukiwawczą. Skutek jest raczej mierny. Pełno ludzi nagrywających filmiki pod oknami „to nie jest grupa akcyjna, o jaką mi chodziło”, mówi Marcel. Mądra muszelka rozpoznaje komentarze na YouTube jako „puste słowa” i jedyne, co tam znajduje, to pochwały, ale „to nie jest wspólnota”. Wreszcie operator i Marcel postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce i wyjeżdżają na poszukiwania, podczas których muszelka po raz pierwszy widzi świat poza domem. Wspinają się na górę, by móc spojrzeć z odpowiedniej perspektywy. Po powrocie widzą tylko więcej ludzi, na dodatek wydarzyła się tragedia – babcia Connie wystraszyła się czegoś, spadła z pralki i mocno się poturbowała, zaczyna też coraz częściej zapominać.
Ulubiony program muszelki 60 minutes powraca. Twórcy zapraszają Marcela do studia i mają mu pomóc odzyskać rodzinę. Jednak ze względu na stan zdrowia babci, Marcel odmawia: „Próbuję nie traktować jej inaczej, ale muszę mieć oczy szeroko otwarte”. Babcia maskuje poprawę, by namówić go na wywiad, lecz kiedy przyjeżdża ekipa, oszustwo wychodzi na jaw i kolejny raz pojawiają się wątpliwości, Marcel mówi, że nie chce stracić wszystkiego w pogoni za tym, co już dawno stracone. W trakcie trwania wywiadu babcia czyta wiersz o przemijaniu Wiersz o zmieniających się porach roku, niejako zapowiadając tym samym własną śmierć. Marcel szuka jej po domu, a kiedy nie znajduje Connie, na znak żałoby maluje swoje różowe buciki czarnym markerem. Ryje także jej podobiznę i sprząta sypialnię. Dwa miesiące później oglądamy wywiad – wtedy pierwszy raz widzimy twarz Deana. Pojawia się też właścicielka mieszkania Larissa i Mark. Reszta – co tu wiele mówić – chwyta za serce.
Marcel Muszelka… to poruszająca opowieść o przyjaźni, rodzinie, a przede wszystkim tęsknocie za wspólnotą. Pokazuje, jak ważna jest pamięć o przodkach i to, że „czasami coś musi się zmienić”.
Informacja dotycząca przetwarzania danych osobowych przez administratora: