: Use of undefined constant ICL_LANGUAGE_CODE - assumed 'ICL_LANGUAGE_CODE' (this will throw an Error in a future version of PHP) in /wp-content/themes/fixmypage/functions.php on line 299
class="blog-template-default single single-blog postid-2881 wp-embed-responsive recenzja-aleksego-jakubca-z-filmu-adamant ICL_LANGUAGE_CODE group-blog">
Rzadko spotyka się filmy pochylające się nad problemami osób z chorobami psychicznymi. A takich chorób jest wiele: od „błahych” zaburzeń jak ADHD, przez depresję, paraliżujące fobie społeczne, aż po schizofrenię. Oczywiście w długiej historii kinematografii znajdziemy takie tytuły jak „Lot nad kukułczym gniazdem”, „Przerwana lekcja muzyki”, „Piękny umysł” albo cała sekwencja z „Doktora House’a”, jednak z perspektywy czasu są to pozycje bardzo krzywdzące zarówno dla osób w nich przedstawionych, jak i dla pracowników ochrony zdrowia.
„Adamant” Nicholasa Philiberta, choć nie jest filmem fabularnym, tylko dokumentem, zawiera w sobie ogromne pokłady czułości, humanizmu i zwykłego ludzkiego zrozumienia; wglądu w ludzki umysł. Oto pacjenci psychiatryczni o szerokim spektrum zaburzeń spędzają czas na barce zacumowanej przy jednym z paryskich mostów. Rysują, malują, przyrządzają posiłki, kawę, mają zajęcia ruchowe i muzyczne. Każdy z nich jest inny, każdy ma inną historię do opowiedzenia. Oczy są zwierciadłem duszy, a w oczach obecnych w Adamant można zobaczyć doświadczone życiem dusze i ciała.
„Ludzie siedzący tutaj nie wiedzą, że są aktorami” – mówi jeden ze stałych bywalców barki popijający kawę za sześćdziesiąt eurocentów. Oczywiście mówił on o aktorach dla reżysera, do jego dokumentu, ale widz może rozumieć przez to coś więcej. Oto aktorzy życia, grający najtrudniejsze role. Największą zaletą ruchomej pocztówki Philiberta jest jego sposób patrzenia na świat: cierpliwy, czuły, empatyczny. Daje wybrzmieć ciszy, nie spieszy się tak jak jego bohaterowie, nie ucina rozmów. Poetycko maluje przed nami obraz ekosystemu Adamant, który właśnie szykuje się do obchodów dziesięciolecia klubu filmowego.
Choć tempo filmu może być nużące, jest to zabieg, który odzwierciedla tryb pracy z pacjentami psychiatrycznymi. Kamera przygląda się im, daje im tyle czasu, ile potrzebują, przysłuchuje się ich historiom, patrzy na ich sztukę. Daje przestrzeń osobom, które tej przestrzeni potrzebują najbardziej. Paryski Adamant jest miejscem, gdzie „nienormalni” stają się normalni; gdzie znika systemowa niewidzialność i społeczna nadwidzialność. Film zdaje się być, lub po prostu jest, afabularny: nie podąża za jednym konkretnym wątkiem, pewne kwestie zostawia otwarte, inne bezpowrotnie zamyka. Otwarty ekosystem Adamant pozwala na upływ czasu, pozwala na wolność działania i wypowiedzi. Kiedy Kristen Stewart wręczała Nicolasowi Philibertowi nagrodę za najlepszy film na 73. Berlinale, reżyser zapytał: „Are you crazy?”. Żart działał na dwóch płaszczyznach, podkreślając jednocześnie tematykę filmowego dzieła. To „szaleństwo” stało się normalnością na barce zacumowanej na Sekwanie.
Duża część filmu poświęcona jest ciszy, lecz nie jest to cisza wynikająca z braku zawartości. Cisza wypełnia kadry i ujawnia to, co niewidoczne. Wszechobecny spokój i ciszę, która jest tak potrzebna osobom z szerokim spektrum zaburzeń i chorób. W kontraście do ciszy stoi muzyka. Jest to muzyka tworzona przez podopiecznych Adamant i ma bardzo duży zakres gatunkowy: pop, punk rock oraz piosenka poetycka. Każda z nich została stworzona przez jednego z pacjentów, a każdy z nich z wielkim talentem i pięknym umysłem. Piosenki te wybrzmiewają jako bardziej dynamiczne sekwencje. Na barce codziennie przebywa wiele uzdolnionych osób, które z powodu przeciwności losu stały się wyrzutkami społecznymi, a ich talent przytłumiony został przez choroby lub skutki uboczne przyjmowania leków.
Nie tylko przekrój społeczny, ale i wiekowy wybija się na pierwszy plan filmu. W Adamant przebywają zarówno młodzi ludzie, osoby w średnim wieku, jak i staruszkowie, którzy stracili przyjaciół albo rodziny się od nich odwróciły. W tym miejscu odzyskują radość z życia, poznają ludzi podobnych sobie, rozwijają się i po prostu spędzają czas wśród ludzi, którzy ich nie oceniają, a wspierają w bolączkach życia codziennego.
Film zmierza ku końcowi. Przetwory przygotowane z owoców, które pacjenci zdobyli na skipie, stoją już na stoliku. Szyby przystrojone są plakatami filmów, które będą codziennie puszczane w ramach dziesięciolecia klubu filmowego. Na sam koniec przychodzi również refleksja nad dopuszczaniem pacjentów do prowadzenia warsztatów ruchowych. Widzimy kilka nowych twarzy, choć głównie są to stali bywalcy, którzy przychodzą codziennie, a inni raz na jakiś czas. Nadchodzi zima, a Adamant dalej działa. Parafrazując końcówkę filmu: pytanie, jak długo?
Aleksy Jakubiec. Student III roku WOT na Akademii Teatralnej w Warszawie. Absolwent Ogniska Teatralnego U Machulskich. Przez 10 lat grał w młodzieżowych zespołach teatralnych. Zainteresowany współczesnym teatrem politycznym oraz twórczością Bertolta Brechta i Tadeusza Kantora. Działa w Samorządzie Studenckim jako senator i specjalista ds. dokumentów. Współtworzy studencki podcast Obsceniczni. Walczy o tytuł najgłośniej śmiejącego się widza w teatrze. Miłośnik popkultury, komiksów i klocków Lego. W wolnych chwilach gotuje i testuje nowe przepisy.
Informacja dotycząca przetwarzania danych osobowych przez administratora: